Czeka nas ostatni nabór programu Mieszkanie dla Młodych. Rząd, choć pojawiły się nieśmiałe pomysły, zdecydowanie odżegnuje się od takiej formy pomocy dla młodych ludzi, promując własne rozwiązania. Czy to faktycznie dobry pomysł i czy MdM rzeczywiście jest tak bardzo nieudany, jak twierdzi rząd Beaty Szydło?
Jakiś czas temu przez media przeszła fala, krytykująca program MdM. Do głównych zarzutów należą następujące punkty:
Podsumowując: wedle krytyków programu MdM wspiera jedynie młode osoby średniozamożne, z dużych ośrodków, które posiadają zdolność kredytową. Wyklucza natomiast sporą grupę ludzi z niskimi dochodami i trudnym położeniu, osoby zainteresowane budową domu lub sfinansowaniem zakupu za gotówkę.
Obecny rząd planuje w miejsce MdMu uruchomienie Narodowego Programu Mieszkaniowego, na który składają się:
Choć część krytyki programu Mieszkanie dla Młodych jest słuszna, to nie da się zauważyć, że nowe propozycje również mają mankamenty. Generalnie z proponowanych przez rząd Beaty Szydło rozwiązań – żadne nie wspiera osób, które chcą zakupić nieruchomość w krótkim czasie. Realizacja Mieszkania Plus, w założeniu które planuje rząd, to co najmniej dekada. Loterią jest otrzymanie mieszkania, jego lokalizacja oraz to, czy spełni wymogi konkretnej rodziny.
W przypadku IKM – to rozwiązanie idealne dla osób, które dopiero zaczynają dorosłe życie, a inwestycję mogą (a nawet muszą) odłożyć w czasie. Trudno jednak wyobrazić sobie w identycznej sytuacji młode małżeństwa, spodziewające się dziecka. Oszczędzanie na własne lokum przez 5-10 lat, by móc skorzystać z rządowych dopłat, jest dla nich nierealne. Ten program nie będzie wspierał osób, które chcą realnie zakupić lub wybudować dom, a jedynie osoby, które mogą sobie pozwolić na długie oszczędzanie, bez skonkretyzowanych planów.
Wygląda na to, że po Rodzinie na Swoim i MdM na rynku zabraknie realnego wsparcia dla ludzi, zdecydowanych na nabycie własnej nieruchomości. O ile jeszcze Mieszkanie Plus może (jednak ze względu na jego ograniczony kształt będzie to utrudnione) wypełnić nieco ten brak, to IKM zdecydowanie nie spełnia rynkowych realiów. IKM-om nie można oczywiście zarzucić, że nie wesprą polskiego budownictwa. Podstawowym ich założeniem jest bowiem wykorzystanie środków na cel mieszkaniowy – inaczej trzeba będzie oddać wsparcie oraz podatek. Nie stanowią jednak one alternatywy dla młodych ludzi, chcących założyć rodzinę. Do tej pory to właśnie oni stanowili główny napęd rynku deweloperskiego.
IKM wydaje się wycelowany w grupę odbiorców, która bynajmniej nie potrzebuje wsparcia. Jeśli ktoś może sobie pozwolić na odłożenie decyzji o kupnie, budowie czy modernizacji nieruchomości w czasie – trudno uznać go za realnie potrzebującego. Z programu skorzystają raczej osoby, które mają mało konkretne plany, mogą sobie pozwolić na comiesięczne odkładanie nadwyżek finansowanych lub młodzież, której konto mieszkaniowe założą rodzice. Program ten przypomina nieco PRL-owskie książeczki mieszkaniowe.
Dopłaty do kredytów stanowią realną pomoc przy zakupie własnego mieszkania. Dzięki nim w Polsce własne lokum zyskało już pół miliona osób. Co więcej – cały proces wnioskowania o MdM można zamknąć w przeciągu kilku miesięcy i po tym czasie stać się właścicielem domu lub mieszkania. Podobnej opcji brakuje w rozwiązaniach oferowanych przez obecny rząd.